Centrum Formacji Misyjnej jest domem dla wszystkich misjonarzy.
O porwaniu, pobycie w niewoli i o bezgranicznym zaufaniu Bogu
opowiadał ks. Mateusz Dziedzic,
misjonarz w Republice Środkowoafrykańskiej
Publikujemy trzecią i ostatnią część świadectwa ks. Mateusza
UWAGA! Poniższy materiał jest własnością prywatną. Jest więc chroniony prawem autorskim. Kopiowanie i wykorzystywanie w całości lub części jest prawnie zabronione.
„Odprawialiśmy Msze Święte, byliśmy wspólnotą. Po dwóch tygodniach miałem pokój serca. Zgodziłem się, że Panie Boże taka Twoja wola. Ofiaruję to cierpienie za moje grzechy. I oczywiście miałem takie spojrzenie na swoje życie i swoje kapłaństwo, niesamowite przeżycia duchowe, dotknięcie Pana Boga w tym wszystkim. Zgodziłem się z Jego Wolą. Przebaczyłem. Bardzo łatwo przychodzi mi teraz przebaczać, bo wiedziałem, że jak im przebaczę, to wróci pokój. I wrócił pokój mojego serca. Miałem takiego powera wewnętrznego. Po trzech tygodniach już widziałem, że więźniowie byli zmęczeni. Ja głosiłem im kazania. Pan Bóg cały czas podpowiadał mi co mam mówić. Mówiłem z języku francuskim i języku sango, a później miałem rozmowę z nimi. Niesamowite były rozmowy. Przeżywaliśmy Niedzielę Chrystusa Króla. Przeżywaliśmy Wszystkich Świętych i Dzień zaduszny. Ludzie pytali mnie – a byli wśród nas także protestanci i muzułmanie – jak to jest z tym kultem świętych. Kim są święci. Jak to się zostaje świętym. Wymieniali mi imiona świętych, których znali. Jana Pawła II znali, bo był u nich w 1985 roku. Ja im tłumaczyłem wszystko…